Jeżeli już ktoś w akcie desperacji, za namową jakiegoś życzliwego lub po prostu przez pomyłkę zdecyduje się na kupno kijanki powinien posprawdzać to i owo… W kanał i tak się ładuje – grunt żeby kanał ten nie był za głęboki.
Ograniczę się może do typowych dla kijanki przypadłości
Zaczynamy od formalności, czyli od sprawdzenia czy to, co stoi w papierach zgadza się z tym, co jest faktycznie. Numeru VIN należy szukać po prawej stronie auta na ramie, mniej więcej na wysokości środkowego słupka. Jest ona także wybity na tabliczce na ścianie grodziowej pod maska. Pod tym adresem:
http://www.autobaza.pl/ab/pl/web/productaa0100 można sprawdzić czy przynajmniej podstawowe rzeczy się zgadzają.
Do niedawna potrzebne były jeszcze numery silnika, ale na szczęście to już przeszłość. Mówię „na szczęście”, bo numer ten był umieszczony z tyłu silnika na czworokątnym nadlewie w takim miejscu, że bez lusterka, latarki i bystrego oka ciężko byłoby go odcyfrować.
Jeśli wszystko w porządku a my dalej chcemy to auto kupić to proponuję rzut oka na sprzęgi przedniego napędu. Jeśli są manualne – to dobrze. Widocznie właścicielowi padły automaty i zainwestował w manuale. Jeśli sprzęgi są automatyczne – to niestety należy się z tym, że w bliżej nieokreślonej przyszłości wymiana na manuale będzie koniecznością. Idąc dalej tym tropem – należy złapać za przegub zewnętrzny i sprawdzić czy aby nie ma luzu góra – dół. Jeśli luzowi temu towarzyszy dzwonienie to jest problem – najprawdopodobniej wymieliło się łożysko igiełkowe prowadzące półoś w piaście. Samo łożysko nie jest drogie (max 20 zł w serwisie), ale jak się rozleci to może spowodować całą masę innych szkód – np uszkodzenie półosi, a wtedy już wesoło nie jest.
Lećmy dalej po układzie napędowym – należy sprawdzić stan wałów napędowych (czy nie kiwają się na wielowypuście), krzyżaków (czy nie mają luzów) i łożysk na wyjściach wałów z reduktora i na wejściach do mostów (czy nie ma luzów). Wielowypust przedniego wału ma tendencję do zacierania się, szczególnie jeśli nie jest regularnie smarowany.
Będąc pod autem należy jeszcze organoleptycznie zbadać czy nie widać jakichś podejrzanych wycieków – czy to płynu hamulcowego czy oleju. Oględzinom należy poddać również ramę, szczególnie w tylnej jej części przy mocowaniu stabilizatora – profilaktycznie można potraktować ją młotkiem, aby sprawdzić czy blacha w ogóle tam występuje. Niestety jest to słaby punkt samochodu. Objawem, który powinien zwrócić uwagę kupującego na to, że coś z mocowaniem stabilizatora jest nie tak powinno być widoczne przesunięcie tylnego mostu w lewo (można sprawdzić odległość pomiędzy oponą a amortyzatorem po obu stronach). Przy okazji należy rzucić okiem na zawieszenie – fabryczne przednie amortyzatory są dość słabe, z kolei z tyłu lubią pękać sprężyny. Kolejna przypadłość przedniego zawieszenia to luzy na sworzniach zwrotnicy: górnym i dolnym. Luzy na dolnym sworzniu są stosunkowo tanie w naprawie (wymiana sworznia), na górnym już nie, bo trzeba wymienić cały górny wahacz.
Warto sprawdzić luzy na kierownicy (przy włączonym silniku) oraz czy z przekładni kierowniczej nie dochodzą stuki – jeśli są wewnętrzne luzy w przekładni konieczna będzie jej wymiana. Jeżdżenie w terenie z przekładnią rozgrzechotaną w środku może się skończyć jej pęknięciem. Ewentualne luzy na drążkach kierowniczych nie są zbyt kosztowne w naprawie, należy je jednak jak najszybciej zlikwidować ze względu na negatywny wpływ na przekładnię. Jeśli samochód będzie nadmiernie „myszkował” w czasie jazdy a nie ma luzów na wyżej wymienionych elementach, przyczyna może być zużyty wąs prowadzący drążek środkowy przy prawej podłużnicy ramy.
Jeśli wszystko gra to jazda – i słuchanie czy aby coś podejrzanie nie wyje i czy wały nie mają zbyt dużych wibracji. Przy zmianie biegów – szczególnie gdy stosuje się niewłaściwe tempo współpracy prawej i lewej stopy w układzie napędowym może być słyszalny dosyć głośny stuk. Przyczyną tego zjawiska jest luz sumaryczny wszystkich mechanizmów zespołu napędowego mający tendencję do powiększania się z wiekiem i przebiegiem. Problem znika, jeśli biegi zmienia się z wyczuciem. Kolejna ważna sprawa – czy przy skręcaniu tylny most nie strzela lub stuka – jeśli tak jest znaczy, że LSD w tylnym moście nie działa jak należy. I tu znów na dwoje babka wróżyła – bo albo wystarczy wymiana oleju na właściwy, albo LSD definitywnie padło i trzeba rozbierać most i ładować muczos szelestos w części. Są sposoby na sprawdzenie na sprawdzenie LSD. Pierwszy z nich to lekkie dodanie gazu przy zawracaniu na asfalcie: jeśli działa poprawnie to zacznie opona popiskiwać. Drugi sposób jest nieco bardziej skomplikowany – trzeba podnieść tył pojazdu, wrzucić na luz, spuścić ręczny i pokręcić kołami. Prawe i lewe koło powinno obracać się w tą samą stronę. Następnie przy pomocy drugiej osoby trzeba spróbować pokręcić kołami w przeciwne strony – powinno to się udać z dość dużym oporem.
Zakładając, że nic złego się nie dzieje lub świadomość istnienia takich objawów nie narusza naszego dobrego samopoczucia i chęci nabycia kijanki kontynuujemy jazdę próbną – tym razem najlepiej po nawierzchni luźnej tak aby można było załączyć przedni napęd.
I znów słuchamy czy coś nie wyje i czy dźwignia od napędów samoczynnie nie wyskakuje z pozycji 4H na 2H.
Sprawdzamy reduktor (pozycja 4L). Na koniec przełączamy dźwignię od napędów w pozycję 2H i kilka metrów cofamy w celu rozłączenia automatycznych sprzęgów przedniego napędu. Jak się nie rozłączą to jest kolejny problem i potencjalny wydatek. Kontynuując jazdę należy sprawdzić auto na okoliczność działania ABS-u. Jeżeli jest to auto sprzed 1998 roku i ABS nie działa to nie ma się czym przejmować. Przynajmniej jest większe prawdopodobieństwo, że uda się zahamować przed przeszkodą a nie na niej. W rocznikach późniejszych (Sportage II) ABS już działa lepiej i może być przydatny na śliskim w utrzymaniu kierunku przy hamowaniu („sztywny” napęd 4×4) za to kosztem długości drogi hamowania.
Oczywiście trzeba jeszcze sprawdzić stan blacharki (nie jest za mocna), często – szczególnie w autach zasilanych gazem korodują tłumiki. W egzemplarzach bez rdzy (o ile się trafią) warto ściągnąć plastikowe nakładki na przednich błotnikach, gdyż tam na pewno będzie „ruda”.
No cóż – i z typowych kijankowych przypadłości to byłoby mniej więcej wszystko.
Życzymy udanych zakupów
Rafał „leon zet” Hyrycz
Artur „Armon” Moniuszko
Artur „Armon” Moniuszko